Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy
"Więcej niż kino" to nie tylko szansa na obejrzenie ciekawych filmów, ale także możliwość spotkania się z wybitnymi przedstawicielami polskiej kinematografii: producentami, reżyserami, scenarzystami, operatorami, aktorami, dziennikarzami.
Zapraszamy na najbliższe spotkanie w cyklu "Więcej niż kino" – obejrzymy wspólnie film pt. "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy".
Film w reżyserii Janusza Majewskiego, scenariusz Janusz Majewski, Włodzimierz Kowalewski, film trwa 1 godz 52 min.
W całym polskim kinie po roku 1945 nie było chyba twórcy bardziej "przedwojennego" niż Janusz Majewski. Od zgrzebnej rzeczywistości Polski Gomułki i trochę mniej zgrzebnej Gierka, uciekał konsekwentnie w świat belle époque i międzywojnia. Do starych opuszczonych willi, zagubionych pałaców, luksusowych hoteli. Z upodobaniem sięgał po dawną literaturę popularną, inscenizując ją z wielką pieczołowitością dla historycznego detalu, scenografii, kostiumu.
Jego najnowszy film, "Excentrycy", także zakłada historyczny kostium, przenosząc nas tym razem do Ciechocinka końca lat 50. W Polsce kończy się stalinizm, trwa gomułkowska odwilż. Do kraju z Wielkiej Brytanii wraca Fabian (Maciej Stuhr) – dawny żołnierz i emigrant, który po wojnie został na Zachodzie. Zza żelaznej kurtyny przywozi nie tylko luksusowy samochód, ale i miłość do jazzu w prowincjonalnym Ciechocinku próbuje rozkręcić jazz band. W PRL jazz był sprawą wysoce polityczną; w pierwszych latach po wojnie toczyły się spory, czy to muzyka czarnych uciskanych mas, czy zdegenerowanej burżuazyjnej cywilizacji. Dopiero po 56 roku władza od jazzu na dobre się odczepiła. W filmie nie widać już tego sporu, zresztą do prowincjonalnego Ciechocinka docierały pewnie tylko jego echa. Fabiana nie interesuje polityka, tylko muzyka, przyjaźń i romans z młodszą od siebie nauczycielką angielskiego o pięknym głosie, Modestą Nowak (Natalia Rybicka). Ale polityka i tak w końcu go dopadnie.
Po obejrzeniu "Dyrygenta" Wajdy Ingmar Bergman napisał w swoim dzienniku, że dzięki temu filmowi zrozumiał, że nie ma muzyki – i w ogóle sztuki – bez przyjaźni i miłości. O tym samym w swoim filmie próbuje mówić Majewski: o sile muzyki, przyjaźni i piękna w obliczu dręczących nas sił historii. Sztuki nie traktuje tu przy tym z romantyczną emfazą, nie chodzi mu o uniesienia poetów przeklętych, ale o wspólnotę, jaka zawiązuje się między trzema przyjaciółmi, którzy wbrew wszystkiemu, nawet gdy nie mają już gdzie i dla kogo grać, zbierają się po pracy i organizują sobie jam session.
Muzyka wyraża w "Excenrykach" pragnienie wolności, bardziej radosnego i słonecznego życia, niż oferuje go Polska Gomułki z jej milicją, ubecją, przymusowymi kwaterunkami, herbatą w szklance i nieuprzejmymi kelnerami. Ale Majewski niuansuje też obraz epoki, nie maluje czarnym na czarnym, pokazuje różne odcienie pogodzenia się i współpracy z systemem.
Cały świat wartości tego filmu nie może nie budzić naturalnej sympatii. A jednak film pozostawia niedosyt, zwłaszcza na tle wcześniejszej twórczości Majewskiego. Nie ma precyzyjnej konstrukcji dramaturgicznej, bezbłędnego tempa i rytmu znanego z "Zaklętych rewirach". Stylizacja, klimat epoki, kostiumy nie są tak preryjnie ograne jak były choćby w "Lokisie". Humor nie wywołuje takich salw śmiechu jak w "C.K.Dezerterach". Poza niezłą rolą Stuhra reszta aktorów wydaje się nieupilnowana, wypuszczona zbyt głęboko we własne manieryzmy. "Excentrykom" brakuje napięcia, nerwu, rytmu. Sprawiają wrażenie filmu nie tyle w historycznym kostiumie, co wyciągniętego z historii, anachronicznego, przestarzałego, na który współczesny widz spojrzeć może w najlepszym razie jak na przestarzały bibelot.
Gościem wieczoru będzie znakomity aktor Wiktor Zborowski.
Wiktor Zborowski jest jednym z najbardziej charakterystycznych aktorów polskiej sceny. Jest absolwentem warszawskiej PWST, którą ukończył 1973 r. Po raz pierwszy na ekranie widzowie mogli go zobaczyć w jednym z odcinków "Czterdziestolatka" pt. "Karta ze Spitzbergenu, czyli oczarowanie". Wraz z Krzysztofem Majchrzakiem stworzyli tam role przezabawnych inżynierów dowcipnisiów. Jego dar rozśmieszania innych sprawił, że zagrał w wielu wspaniałych polskich komediach. Ostatnio zachwycił krytykę i widzów doskonałą kreacją Longinusa Podbipięty w polskiej superprodukcji "Ogniem i mieczem".
"Moje podejście do zawodu pozbawione jest furii, pazerności i pasji. Chyba nigdy nie osiągnę takich szczytów jak ci, którzy oprócz talentu wyróżniają się jeszcze zachłannością. Nie będę nawet próbował".
Na scenę był "skazany" - jego dziadkowie poznali się uczestnicząc w amatorskim przedstawieniu (babcia grała a dziadek był suflerem), jego wujem jest znakomity Jan Kobuszewski, a ciotką Hanna Zemrzuska. Wiktor Zbrowski ożenił się również z aktorką - Marią Winiarską.
Grał w takich warszawskich teatrach jak: Narodowy, Ateneum, Kwadrat, a ostatnio w teatrze muzycznym Roma. Współpracował tam z takimi znakomitościami sceny jak m.in.: Adam Hanuszkiewicz, Janusz Warmiński, Gustaw Holoubek.
Pierwsza znacząca rola filmowa to Haber w "C.K. Dezerterach" (1985). Potem zagrał między innymi w popularnych komediach: "Kogiel mogiel" (1988) i "Galimatias czyli Kogiel Mogiel 2" (1989) Romana Załuskiego, w "Sztuce kochania" (1989) i "Kuchni polskiej" (1991-1993) Jacka Bromskiego, "Goodbye Rockefeler" (1993) Waldemara Szarka oraz w "Darmozjadzie Polskim" (1997) i "O dwóch takich co nic nie ukradli" (1999) Łukasza Wylężałka.
Wystąpił również w dwóch polskich superprodukcjach: w "Ogniem i mieczem" (1999) w reżyserii Jerzego Hoffmana Wiktor Zborowski wcielił się w Longinusa Podbipiętę i jak mówił reżyser: "Rolą Podbipięty zrobił nam wszystkim wielki prezent. Wiktor zewnętrznie podobny jest do Sienkiewiczowskiego bohatera, jeśli zaś chodzi o osobowość, jest jego całkowitym przeciwieństwem. Zdaniem Zagłoby Podbipięta obdarzony jest wszelkimi cechami poza dowcipem i inteligencją. U Zborowskiego te właśnie cechy są dominujące. Jest tryskającym gejzerem humoru. Choć wcale nie sprawia takiego wrażenia".
Drugą polską superprodukcją, w której wziął udział była nakręcona w 2003 roku przez Jerzego Hoffmana "Starą baśń: Kiedy słońce było bogiem". Film został nakręcony na podstawie powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego. Wiktor Zborowski zagrał tam rolę Wikinga Tłumacza.
W ostatnim czasie występował także gościnnie w serialach telewizyjnych - zaczęło się od "Klanu" (1997), potem były "Przeprowadzki" (2000-2001), "13. posterunek" (2000), a w końcu "Kryminalni" (2004-2005).
Nie można też nie wspomnieć o znakomitym dorobku dubbingowym Wiktora Zborowskiego. Aktor użyczał swojego głosu takim postaciom jak: Mufasa w obu częściach "Króla Lwa"(1994 i 1998), Victora w "Dzwonniku z Notre Dame" (1996) oraz Obeliksowi w "Asterix i Obelix kontra cezar (1999) oraz "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra" (2002).
Pomimo dużej aktywności zawodowej Wiktor Zborowski stara się jak najczęściej grywać w golfa i łowić ryby. Wśród znajomych sławne jest także jego niepospolite poczucie humoru.
Nowodworski Ośrodek Kultury
ul. I. Paderewskiego 1A
25 listopada 2016r. godz.18.30
WSTĘP WOLNY
Metryka
- AutorNOK