Podwójnie zauroczeni
W trakcie społecznych dyżurów promujących historyczną dzielnicę Nowego Dworu Mazowieckiego zdarzają się przeróżne sytuacje związane z turystami odwiedzającymi Twierdzę Modlin. Czas biegnie bardzo szybko, więc przypominam, iż do 2000r. Twierdza była jednym z największych garnizonów wojskowych. W jej potężnych murach (cytadela – koszary o długości 2150m) tętniło życie 24 godziny na dobę. Żołnierze wielu formacji pełnili dwuletnią służbę szkoląc się w rzemiośle wojskowym i spędzając czas wolny organizowany przez liczne ośrodki kultury każdej z jednostek oraz przez Klub Garnizonowy mieszczący się w dawnym kasynie carskim, a od 2012r. straszącym pustką i czekającym na nowe, lepsze czasy.
We wczesnych latach 70-tych nieliczna grupa ludzi - entuzjastów turystyki, krajoznawstwa, oręża polskiego zauroczona wszelakimi walorami Twierdzy Modlin postanowiła przybliżyć ją szaremu społeczeństwu. Pod egidą Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego powstał Klub Przewodników „Bastion”, a w 2000r. Towarzystwo Przyjaciół Twierdzy Modlin – organizacja pożytku publicznego stwarzająca możliwości harmonijnego rozwoju w tej dziedzinie.
Jest takie powiedzenie: „nie ma dymu bez ognia”. Skąd więc wzięły się te setki tysięcy turystów zwiedzających atrakcje Modlina przez ostatnie trzydzieści parę lat? Sprawił to właśnie ten „ogień” – ludzie, przewodnicy, członkowie Towarzystwa. Sprawiły to społeczne dyżury na Wieży Tatarskiej w dni wolne od pracy, pełnione bez przerwy od dwutysięcznego roku.
Coraz liczniej odwiedzają Twierdzę Ci, którzy spędzili „upojne” dwa lata w mundurze. Wracają wspomnienia i przeżyte chwile. Są tacy, którzy w większym lub mniejszym stopniu zaliczyli pobyt w areszcie garnizonowym, wyjeżdżali na salwę honorową lub zmianę warty przy Grobie Nieznanego Żołnierza do Warszawy. Jednak większość turystów to cywile – z Gdańska, Łodzi, Poznania, Przemyśla, Krakowa, Częstochowy czy Zielonej Góry. Zdarzają się też „podwójnie zauroczeni”. Za przykład mogą posłużyć Gosia i Łukasz z Warszawy – młodzi, sympatyczni ludzie zauroczeni sobą i przepięknym widokiem roztaczającym się z Wieży Tatarskiej. Zauroczenie to miało swój wielki finał: Łukasz z „pełnią szczęścia” na rękach pokonał schody wiodące na taras i…
Za podane wiadomości ręczę słowem i zapraszam w imieniu Towarzystwa na kolejne spotkania aż do późnej jesieni.
Prezes Oddziału PTTK i TPTM
Grzegorz Sokołowski