Nowy Dwór Mazowiecki

Treść strony

Nowodworzanka na Biegunie

Podczas upalnych letnich dni luźna rozmowa o zimowej wyprawie, żarty o mrozie, nocowaniu na lodowcu i niedźwiedziach polarnych, zamieniła się w poważną propozycję Leszka Bohla, polarnika jeżdżącego na wózku. Miałam dołączyć do uczestników wyprawy Spitsbergen Arctic Expedition 2014.

Wśród nich znaleźli się młodzi weterani wojenni ranni i poszkodowani w misjach poza granicami kraju: mł.chor. Przemysław Wójtowicz, ppor. Jacek Żebryk, kpr. Tomasz Rożniatowski i Jarosław Kurowski. W skład 12-osobowej grupy weszli również podinsp. Maciej Wojciechowski – instruktor strzelectwa w WSPol w Szczytnie, Karol Nowicki – fotograf pasjonat, podróżnicy Izabela Kostrzewska i Mariusz Szczuraszek – alpinista, motocykliści Maciej Salm i Karol Skawiński oraz główny pilot wyprawy, niepełnosprawny polarnik Leszek Bohl. Dzięki wsparciu m.in. Burmistrza miasta Nowy Dwór Maz., który objął patronatem honorowym naszą ekspedycję, zaczęłam przygotowania wprowadzać w czyn, a do plecaka wskoczył mi pasażer na gapę – pluszowa Baśka Murmańska, która postanowiła odwiedzić rodzinę na biegunie.

5 grudnia br. spotkaliśmy się wszyscy na lotnisku w Gdańsku i tam rozpoczęliśmy swoją tygodniową podbiegunową przygodę. Kierunek – Longyearbyen 78oN, Spitsbergen.

Nie mieliśmy lotu bezpośredniego ale to właśnie dzięki kilku przesiadkom w Kopenhadze i Trondheim mogliśmy zobaczyć również Tromso, największe miasto północnej Norwegii.  O tej porze roku trwa tutaj noc polarna i jasno jest przez ok. 4h w ciągu doby. O godz. 14-ej było już ciemno, jak w nocy. Tromso przywitało nas surową pogodą. Padało i wiało silnie w twarz ale mimo to wybraliśmy się podziwiać okolice z wiaduktu prowadzącego do miasta, które położone jest na wyspie. Kolejny samolot  mieliśmy dopiero następnego dnia, więc pierwszy nocleg za kołem podbiegunowym spędziliśmy na lotnisku. Wzbudzaliśmy zainteresowanie rozłożonymi karimatami, śpiworami i plecakami ale i dla nas było to dziwne doświadczenie, kiedy ok. godz. 22.00 dwa samoloty ludzi chodziły nam po sypialni.

Lot z Tromso na Spitsbergen to 2h podróży z jasności w całkowitą ciemność. Z okna samolotu nie można już było dostrzec choćby małego blasku zachodzącego słońca. Wylądowaliśmy w królestwie niedźwiedzia polarnego. Znów padało i wiało w twarz, czuć było mróz i choć widziałam jedynie czarne nic, wiedziałam, że jesteśmy na miejscu. To czas nocy polarnej, która tutaj trwa już 24h/dobę, więc nie należało się spodziewać czegoś więcej.

Warunki nam nie sprzyjały. Longyearbyen i okolica pokryta była niewielką ilością śniegu i warstwą lodu po niedawnej odwilży. Obozowanie w namiotach na lodowcu musieliśmy przenieść do baraków pogórniczych, zamienionych na tymczasowy hotel. W pierwszą wyprawę na lodowiec wybraliśmy się ratrakiem, dużym pojazdem na gąsienicach. Kierowca wywiózł nas daleko za miasteczko. Tam zobaczyliśmy naszego pierwszego niedźwiedzia polarnego…w czerwonym trójkącie. Znak ostrzegał nas przed realnym zagrożeniem spotkania z białym misiem. Po sesji foto ruszamy dalej w głąb lodowca. Kiedy zatrzymujemy się po raz kolejny, naszym oczom ukazuje się wspaniały widok, choć widzieliśmy jedynie tyle, na ile pozwalały światła czołówki. Wydawało się, że stoimy na środku lodowej pustyni otoczonej białymi górami, których zarysy odbijały się na tle czarnego nieba. Jedynie dla kontrastu w oddali widać było światełka naszego miasta.

W drodze powrotnej odwiedzamy hodowlę psów, które stanowią pierwszą linię obrony mieszkańców Svalbardu przed niedźwiedziami polarnymi. Hodowane tutaj psy nigdy nie śpią
w budach, są dobierane w pary i instynktownie zawsze jeden z nich czuwa, kiedy drugi śpi.

Kiedy następnego dnia obudziłam się, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam ciemność, musiałam upewnić się, że jest poranek, choć nie wskazywało na to nic, oprócz zegarka. Wszyscy zastanawiali się, kiedy zobaczą zorzę polarną, martwili się czy w ogóle będą mieli to szczęście, po które właściwie tutaj przyjechali. Ja nie myślałam o tym, nie czekałam, nie wypatrywałam, ja po prostu wiedziałam, że będzie. A pogoda była wymarzona, bezchmurne niebo i lekki 10-15-stopniowy mróz. Kiedy pod wieczór ktoś z nas krzyknął: chyba mamy zorzę! wskakujemy pospiesznie w buty, zakładamy kurtki, łapiemy w locie czapki i rękawice i wypadamy na dwór. Rozemocjonowani wykrzykujemy nasze emocje, pstrykając zdjęcia. Żadne z nich nie jest takie samo, bo światła zorzy poruszają się, zmieniając swoje kształty. Chciałam uchwycić aparatem każdy jej fragment, ale po kilkunastu zdjęciach odłożyłam aparat, zadarłam głowę do góry i wpatrywałam się w ten fluorescencyjny magiczny taniec na czarnym niebie. Zorza tańczyła dla nas, a ja siedziałam w pierwszym rzędzie…

cdn.

Metryka

  • Autor Katarzyna Żurek; Fot. Karol Nowicki, Katarzyna Żurek
wyświetl galerię w Cooliris
  • -
  • -
  • -
  • -
  • -
  • -
  • -
  • -
  • -

Kontakt

Urząd Miejski w Nowym Dworze Mazowieckim

ul. Zakroczymska 30, 05-100 Nowy Dwór Mazowiecki
Tel. (22) 51-22-000, (22) 51-22-222
Fax (22) 51-22-101
e-mail: sekretariat@nowydwormaz.pl

Adres do e-doręczeń: AE:PL-29820-74578-GUFRI-13

Urząd Miejski otwarty jest od poniedziałku do piątku w godz. od 8.00 do 16.00.

  • Urząd Stanu Cywilnego przyjmuje interesantów codziennie do godz. 15:00.
  • Wydział Organizacji Urzędu - Sekretariat oraz Wydział Spraw Obywatelskich pracują w czwartki do godz. 20.00.
  • Wtorek jest dniem wewnętrznym w Wydziale Spraw Obywatelskich – interesanci nie są wtedy obsługiwani.
[obiekt mapy] Lokalizacja Nowego Dworu Mazowieckiego na mapie