Marek Michalak & East Earth Band plays Nalepa
Sympatyków dobrego bluesa zapraszamy na spotkanie z twórczością Tadeusza Nalepy. Najlepsze kompozycje przedwcześnie zmarłego artysty usłyszymy w wykonaniu MARKA MIACHALAKA i zespołu EAST EARTH BAND.
Nowodworski Ośrodek Kultury
ul. I. Paderewskiego 1A
13 maja 2015 r. godz. 19.00
Wstęp wolny
Warszawski zespół zawiązał się w styczniu 2013 roku.
East Earth Band to grupa, która starannie dobiera repertuar, od absolutnej klasyki bluesa (BB King), przez nasze krajowe perełki (Nalepa, Niemen, Dżem), własne kompozycje, do światowego topu blues-hard-rocka (Hendrix, Led Zeppelin)na wszystkim odciskając swoje niepowtarzalne piętno…
W skład zespołu wchodzą muzycy nie tylko o dużych umiejętnościach ale i ogromnym doświadczeniu scenicznym i studyjnym mający udział w wielu projektach koncertowych i studyjnych.
Na liście ich współpracy znajdują się tacy wykonawcy jak: Maryla Rodowicz,Robert Janowski, zespoł KLAN, Janusz Stokłosa i musical METRO, Krzysztof Jaryczewski, Tomasza Wachnowski, Hanka Bielicka, Tadeusz Nalepą, Jacek Skubikowski, Grzegorz Markowski i in.
Mocnym filarem jest niezwykle charyzmatyczny wokal (Paweł Fiodorczuk) , doskonale czujący się w tych klimatach, dysponujący riedelowsko-plantowskim głose i hippisowsko-rockowym stylem bycia – czym natychmiast „porywa” za sobą publiczność.
...I gitara Piotra Fiodorczuka, jakby żywcem wyrwana z lat 70-tych. Oczarowuje prostotą (ale nie prostackością!) gry, perfekcyjnie wydobywając ze swojego instrumentu dźwięki, które nie przekraczają prędkości światła, ale za to idealnie pasują do muzyki i kształtując jej charakter, podkreślają wyjątkowość i unikatowość bandu.
A to jego skład: Piotr Fiodorczuk git, Paweł Fiodorczuk-voc, Wojtek Rucinski-bass, Nazim Alijew dr
Zaraz po nagraniu debiutanckiej płyty zespół rozpoczął intensywne koncerty zarówno w klubach studenckich, jazzowych jak i ośrodkach kultury zyskując ogromnie cieple przyjęcie miejscowej i zagranicznej publiczności.
W okresie od maja do do września zespół był zapraszany na różnego rodzaju imprezy od eventów zamkniętych dla firm jak i imprezy otwarte dla m. in Noc Muzeów w Chełmku ,koncerty w ramach dni różnych miast m.in Nowego Dworu Mazowieckiego, a także masowych wielodniowych imprezach: m.in Dziki Zachód w Kurozwękach jak i festiwalach jazzowych np. z okazji VII edycji Festiwalu Jazzowego w Otrębusach. Tam pojawił na scenie obok muzyków najwyższej próby: Mateo Pospieszalski z projektem EMPE3, Krzysztof Ścierański i przyjaciele.
We wszystkich tych miejscach zespół był przychylnie przyjmowany, a publiczność okazywała to żądając autografy i kupując płyty.
Wyrazem dobrego poziomu zespołu niech będą bardziej niż przychylne recenzje obserwatorów życia muzycznego w Polsce:
„...Blues. Prawdą jest , że to najłatwiejsze do gry. Ot, trzy akordy na krzyż, prosty rytm, nawet kompletny amator sobie z tym poradzi. I w związku z tym kapel bluesowych są u nas tysiące. Ale żeby być zauważonym, trzeba coś więcej, trzeba tego bluesa „czuć”. A z tym jest już gorzej… Więc „DOBRYCH” kapel bluesowych jest już niewiele. A East Earth Band nie tylko „czuje” – oni SĄ bluesem ! Po pierwszych dźwiękach już wiedziałem, że to będzie WYDARZENIE. Natychmiast przypomniały mi się pierwsze, dziś już legendarne koncerty Dżemu – w drugiej połowie lat 70-tych i niesamowita atmosfera którą ten Zespół potrafił stworzyć. I dziś, trzydzieści kilka lat od tamtych czasów , ze sceny pod Kominem właśnie powiało tamtą magią… „
I ten gość tak gra ! Oj dawno już nie słyszałem takiej gitary na żywo. Bez popisów szybkościowych, bez specjalnych fajerwerków, ale z duszą w strunach, gdzie każdy dźwięk „chwyta za serducho”… Kolejny ewenement – to skrzypce, a właściwie altówka. Elektryczna. Ciekawie „przepuszczona” przez multiefekt gitarowy (?) , z przesterami i pogłosem – tworzy niesamowity klimat… Sprawna, minimalistyczna sekcja powoduje „przestrzeń” i „efekt freedom”. Spodziewałem się dobrego koncertu. Ale nie AŻ TAK DOBREGO…. East Earth Band to żywy relikt przeszłości, artefakt dźwięków , które myślałem, że już umarły.. Owszem jest wiele grup próbujących naśladować stare brzmienia. Oni nie naśladują – po prostu tak grają, tak czują – i ten autentyzm przekazują publiczności…. Porywający, piękny koncert”. 18.05.2013 Aleksander Król
„...Między innymi dzięki takim zespołom jak East Earth Band fani bluesa i jego okolic mogą być spokojni o jego przyszłość w naszym kraju. Mimo że główny nurt mediów, niestety również publicznych, ignoruje tę muzykę, to jednak ma ona nadal wielu oddanych zwolenników. Są ludzie którzy decydują się ją grać, bez żadnej gwarancji na sukces medialny, a tym bardziej komercyjny. Są małe rozgłośnie radiowe, których pracownicy z przekonaniem bluesa popularyzują”.
25 września 2013 Tomek Mały Kotyla
również otrzymując recenzje w języku dotąd niespotykanym, bowiem w formie poematu http://progrock.org.pl/component/k2/item/10404-industrial-blues-w-strone-east-earthband-18-05-2013r.,recenzencci
dygresyjnego co jeszcze do tej pory nie przydarzyło się bardziej utytułowanym artystom
Willie Dixon “You shook me”
Koncert nas oniemiał -ot słowa trzy…Blues Brothers byli by szczęśliwi.
Nikogo to nie dziwi
Chłopaki nie dają temu pokoleniu „zgasić wątłego płomienia bluesa”, który żarzy się,
Tanim popem. Niech sił im wystarczy za wielu, co gatunek udziwniają, znieczulają,
na piękny jego oryginalny ton, z lat, co ich niektórzy już nie pamiętają…
Śledzimy was …niech wiatry sprzyjają…!
Aleksandra Dudziak 28.05.2013
Oto kilka zdań recenzji z forum „Okolice bluesa”:
„...Zapewne zaostrzy to apetyty melomanów, bo propozycja zespołu jest wyjątkowo smakowita. Ma on w swoim repertuarze kilka standardów, ale gra też kompozycje własne. Swoją muzykę nazywają power bluesem. Nie jest wykluczone, że bluesowi puryści będą się zastanawiać czy w tym wypadku używanie terminu „blues” jest uzasadnione, ponieważ na twórczość zespołu składa się wiele elementów, choćby muzyka rockowa. Pewne jest natomiast to, że członkom zespołu nie brakuje energii. Utwory, które zostały mi udostępnione wykonywane są z rozmachem. Melomani, którzy zetknęli się ze śpiewem Pawła Fiodorczuka, wokalisty East Earth Band wiedzą, że nie oszczędza się on ani na scenie, ani w studiu. Śpiewając wchodzi wręcz w trans. Nie sądzę, żeby było możliwe zagranie takich emocji. Czasem, słuchając go, boję się że zrobi sobie krzywdę. Ukojenia słuchaczom nie przyniosą też utwory grane w wolniejszych tempach. Spokój burzą niepokojące teksty, których większość wyszła spod pióra wokalisty („W końcu”). Fiodorczuk sięga również czasem po strofy C.K.Norwida („Z pamiętnika Norwida” ).
września 25, 2013 Tomek Mały Kotyla
Na koniec perełka - zespół zyskał również uznanie w oczach czołowego saksofonisty amerykańskiego Rona Hollowaya (współpracownika takich tuzów muzyki amerykańskiej jak Dizzy Gillespie, Dave Mathews Band, Warren Haynes) słowami „hello, Pawel! I like your tunes very much!” Ron Holloway wyraził ochotę współpracy zarówno przy nagraniu płyty jak i przyjazdu, oraz wspólnych koncertów.